Z Pogórza Wiśnickiego przyjechały do mnie pomidory. Dużooo pomidorów – soczystych, czerwonych, pachnących jak nie wiem co… Zatrzymuję więc kolor i zapach na później i wrzucam na tapetę temat sosu pomidorowego. Uniwersalny sos z dużą ilością cebuli, czosnku, ziół i przypraw, zamknięty w słoiku sprawdzi się w daniach z makaronu i mięsno-warzywnych gulaszach. Co więcej – nic z nim już nie trzeba będzie robić. Wystarczy podgrzać. Świetnie też smakuje na kanapce. Warto nieco się potrudzić, bo – uwierzcie mi – żadne zimowe pomidory ze sklepu ani kupne koncentraty nigdy mu nie dorównają.
Użyłem:
3 kg pomidorów
0,75 kg cebuli
2 główki czosnku
4 czerwone papryki
duży pęczek natki pietruszki
duży pęczek bazylii (opcjonalnie może to być kolendra, ja wolę bazylię)
sól morska, czarny grubo mielony pieprz, chilli w płatkach, oliwa, ocet winny
Co należy zrobić:
Cebulę pokroić w drobną kostkę. Paprykę wyczyścić z nasion i również pokroić w kostkę. Na kilku łyżkach oliwy dusić cebulę i paprykę – długo i cierpliwie, aż będą całkiem miękkie. Przełożyć do osobnego naczynia.
Sparzyć pomidory i zdjąć z nich skórkę – naciąć na krzyż od strony szypułki, ułożyć w misce zalać wrzątkiem na 3-4 minuty (ponieważ jest ich dużo to w takim przypadku najlepiej jest zagotować duży garnek wody i do gotującej się wody wkładać je partiami), po wyłowieniu zdjąć skórkę.
Pokroić pomidory w kostkę. Do tego sosu używam pomidory z gniazdami nasiennymi, ale jeżeli chcecie możecie się ich pozbyć (wtedy należy pokroić pomidory na ćwiartki, wyrzucić pesteczki i dopiero pokroić w kostkę).
Pomidory przesmażyć na oliwie (2 łyżki oliwy wystarczą). Smażymy kilka minut, by je dobrze podgrzać i by dodatkowo puściły sok. Potem dodajemy cebulę z papryką, pokrojony w plasterki czosnek oraz 1/4 szklanki octu winnego. Doprawiamy również solą (2 łyżki), pieprzem (łyżeczka), chilli (łyżeczka). Dusimy ok. 40 minut, by warzywa przeszły smakiem, całkowicie zmiękły, a sos lekko odparował i się zagęścił (ten sos z natury nie jest bardzo gęsty, więc 40 minut gotowania na niezbyt dużym ogniu w zupełności wystarczy). Na końcu wrzucamy poszatkowane natkę i bazylię. Wtedy też możemy jeszcze dodatkowo dosolić, dopieprzyć jeśli uznamy, że smak tego wymaga.
Gorący sos przekładamy do wymytych i wyparzonych słoików, mocno zakręcamy i ustawiamy do góry dnem.
Kluchy z takim sosem muszą być obłędne!
PolubieniePolubienie
I właśnie takie są! :)
PolubieniePolubienie